wtorek, 24 marca 2020

,,Zabawy przy-słowie"


1. Posłuchajcie opowiadania Lucyny Krzemienieckiej ,,O marcu, pannie Juliannie i o ptaszku".


Spróbujcie odpowiedzieć na pytania:
O kim było opowiadanie?
Jaką przygodę miała panna Julianna?
Dlaczego marzec został nazwany psotnikiem?
Jaka pogoda była tego dnia, gdy Julianna wybrała się na spacer?
Które z poniższych elementów pogody wystąpiły w opowiadaniu?


Jak Julianna radziła sobie ze zmienną pogodą?
Porozmawiajcie z rodzicami jak należy się ubrać, kiedy mamy do czynienia ze zmienną, kapryśną marcową pogodą.

2. Narysujcie proszę lub ulepcie z plasteliny symbole pogody: deszcz, wiatr (np. pochylone drzewo), słońce, śnieg, grad, burzę, chmury. włóżcie to wszystko do garnka, nałóżcie pokrywkę i zamieszajcie.  Otwórzcie  ganek, tak własnie wygląda często marcowa pogoda, jest bardzo zmienna.

3. Zastanówcie się, czy znacie jakieś przysłowia o wiośnie? Jak myślicie, jak można wytłumaczyć treść poniższych przysłów?
,,W marcu jak w garncu."
,,Kwiecień plecień bo przeplata, trochę zimy, trochę lata."
,,Jedna jaskółka wiosny nie czyni".

4. Narysujcie garnek i przyklejcie na niego przygotowane wcześniej symbole pogody. Jeżeli chcecie prześlijcie zdjęcie Wasze i Waszej pracy.

5. Ćwiczenia ruchowe.
- W marcu często pada, idziemy teraz na spacer po pokoju, podnosimy wysoko kolana i omijamy kałuże.
- Teraz ,,zakładamy kalosze niewidki" i wskakujemy w kałuże - hop!
- Siadamy na dywanie z podkurczonymi nogami,  mocno obejmujemy je ramionami, wykonujemy kołyskę - kołyszemy sie do przodu i do tyłu, a później na boki.

6. Zadanie zeszyt ćwiczeń, str 23 a i b. Łączymy obrazki w pary, piszemy sylaby po śladzie.
Rysujemy ilustrację, czytamy tekst literowo-obrazkowy. Piszemy wyrazy po śladzie.

Gdyby wystąpiły trudności z odtworzeniem filmu zamieszczam poniżej tekst opowiadania.

„O marcu, pannie Julianie i o ptaszku” Lucyna Krzemieniecka
(czyli marcowej psoty pogody)

Zbudził raz marzec pannę Juliannę.
- Spójrz, jak słoneczko błyszczy poranne! Idźże czym prędzej na spacer miły. Już wszystkie panny to uczyniły.
Pyta Julianna tuż przed okienkiem:
- A jaką, Marcu wziąć mam sukienkę?
- Weź tę leciutką, tę w kwiatki, zwiewną, pogoda ładna będzie na pewno. I kapelusik – ten
z różyczkami. I pantofelki – te z dziureczkami.
Biegnie Kulisia wesoła taka, zdejmuje lekką suknię z wieszaka.
Bierze kapelusz pełen różyczek. Frr... już wybiegła.
Mknie przez uliczkę i myśli sobie:
„Pójdę w aleję, już się tam wiosna na drzewach śmieje”
Lecz marzec psotnik pannę dogania, chmurami szybko niebo zasłania. Namieszał deszczu
i chlusną z cebra. Biją biczykami śliczne ze srebra. Panna Julianna narobi krzyku:
Ej, psotny Marcu, psotny deszczyku! – Mój kapelusik nie na deszcze!
I frr ....pobiegła przebrać się jeszcze. Wzięła parasol, czapkę na słoty.
- Nic mi już teraz marcowe psoty!
Lecz Marzec psotnik pannę dogania. Szepnął coś słonku, bo się wyłania i tak przygrzewa
i tak przypieka. Z panny pot spływa, panna narzeka:
- Ej nie na słońce grube ubiory. Ależ ten Marzec do psoty skory!
Miesza jak w garncu słońce i deszcze. Pójdę się chyba przebrać raz jeszcze.
Znów się przebrała, biegnie z podwórka. Ujrzał ją ptaszek, ten w szarych piórkach i ćwierkną głośno:
- Dziwie się pannie, że piórka zmienia tak nieustannie. Ja, kiedy deszczyk mam na ogonku, wysycham sobie na słonku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz